Pan dr hab. Krzysztof Strasburger udowodnił na początku 2020 roku, że ze szczytu Śnieżnika w Sudetach da się zobaczyć gołym okiem! Alpy. Ja przeczytałem o tym w Gazecie Wyborczej i od razu postanowiłem spróbować dotrzeć na rowerze bez zmrużenia oka tam, dokąd dotarł bez dodatkowych przyrządów wzrok pana Krzysztofa.

Podczas planowania wycieczki odkrywałem kolejne ciekawostki, które upewniały mnie w przekonaniu, że takiej przygody nie mogę odpuścić.

Szczyty zaobserwowane ze Śnieżnika to masywy Rax oraz Schneeberg w Alpach Wiedeńskich, a Śnieżnik po niemiecku nazywał się ..Schneeberg. Obie góry są do siebie podobne pod tym względem, że ich szczytowe partie mają formę płaskowyżu. Śnieżnik z Alpami łączy również występowanie w jego rejonie kozic górskich (to jedyne takie miejsce w Polsce poza Tatrami). W Międzygórzu – miejscowości położonej najbliżej Śnieżnika, w stronę szczytu prowadzi ulica Śnieżna, a Śnieżna rozmiękcza moje serce z pobudek sentymentalnych. Z drugiej strony – w Puchberg Am Schneeberg – jest SchneebergStrasse.

Propozycji wspólnej jazdy jak zwykle nie odmówił Krzysztof. W konsekwencji musiał przez cały weekend znosić moje mało ambitne tempo, ciągłe postoje na zdjęcia i przedłużające się posiadówki związane z tychże zdjęć obrabianiem. Oraz oczywiście tradycyjne przedzdjęciowe zawołanie:

Środkiem jedź!


Piątek

Po pracy wyruszamy pociągiem z Wrocławia do Długopola-Zdrój – tam najbliżej Międzygórza udało się znaleźć kwaterę na jedną noc w weekend w pierwszej połowie lipca.


Międzygórze

Oficjalny start trasy to koniec (czy raczej początek) asfaltu na ulicy Śnieżnej w Międzygórzu. Nie udało się namówić Krzysztofa abyśmy rozpoczęli wschodem słońca na Śnieżniku. Nie uwierzył, że nasze rowery – zaledwie szosówki, choć na nieco „odważniejszych” oponach – będą po takim prologu w stanie nadającym się do dalszej jazdy. Idea spięcia ulic – Śnieżnej i Schneebergstrasse – wynagrodziła mi nieco to ustępstwo.

Sporo domów w Międzygórzu podpatrzono chyba (ze Śnieżnika?) w Alpach.

Czechy – widoczek za każdym zakrętem

Czy ktokolwiek jeszcze nie czytał o tym jak się jeżdzi rowerem po Czechach?


Palava

Morawskie centrum winiarstwa. Sieć szlaków rowerowych robi wrażenie.


Wiedeń – puste ulice, pełne deptaki

Przemierzamy miasto o dość fortunnej porze – w samym środku nocy.

Wiedeń

Schneeberg – oto i on!


Park Krajobrazowy Hohe Wand

Wiedzieliśmy, że na naszej trasie nie znajdą się żadne spektakularne podjazdy. Celem naszym było jedynie dotarcie do podnóża Alp a nie ich eksploracja. Jednak żal by było nie zaliczyć choć jednej ciekawej wspinaczki. Tym bardziej, że była prawie po drodze. Zachęceni dodatkowo widokami z tamtejszej kamerki internetowej, zaplanowaliśmy więc sobie poranek na Kleine Kanzel.


Puchberg am Schneeberg

Finisz „oficjalnej” trasy na końcu asfaltu przy Schneebergstrasse, poprzedzamy kilkugodzinnym popasem na stacji kolejowej. W „Zahnradbahnstüberl” zaliczamy z rozpędu zarówno śniadanie jak i obiad. Zjadłem tam najlepszy w swoim życiu gulasz z knedlem, a człowiek który do nas zagadał polecał także ..pierogi 🙂


Po przyjrzeniu się mapce naszej trasy w nieco większym oddaleniu można dostrzec, że pokonaliśmy ponad połowę drogi z Kotliny Kłodzkiej nad Adriatyk. Autobus, którym wracaliśmy z Wiednia, rozpoczynał zresztą swój kurs w chorwackiej Rijece, a ostatnio przeczytałem, że od 2022 roku czeski przewoźnik RegioJet planuje uruchomienie bezpośrednich połączeń kolejowych na trasie Rijeka/Split-Kraków.

W Górach Dynarskich również jest Masyw Śnieżnika, z którego najwyższego wierzchołka podobno widać cały świat. Daje do myślenia 😉


Schneebergbahn i Waxriegel

Na etapie planowania zastanawialiśmy się, czy nie podjąć próby wdrapania się na górę z rowerami – jest potencjalnie taka gravelovo-piesza opcja. Może zdecydujemy się na to następnym razem, ale teraz ograniczyliśmy się do spakowania w sakwy zapasowych trampków i skorzystania z podwózki działającą od końca XIX w. kolejką zębatą Schneebergbahn.

Szczyt Schneebergu to rozległy płaskowyż z kilkoma wierzchołkami, z których zdobywam Waxriegel (1888 m.n.p.m.) – nienajwyższy ale najłatwiej dostępny, akurat aby zdążyć na wagonik powrotny.


Powrót

Z Puchbergu jedziemy pociągiem do Wiednia, skąd około północy mamy Flixbusa do Wrocławia. Ten aspekt naszej przygody zasługuje na osobną historię, ale najważniejsze, że w poniedziałek rano szczęśliwie meldujemy się w pracy.

Tags:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.